Parę słów bardziej prywatnie

Tak wygląda szczęśliwy człowiek tuż przed wyjściem ze szpitala. A widok mojego uśmiechniętego Skarbucha napełnił mnie jeszcze większą radością.

Szczęśliwy człowiek w szpitalu :)

Pewnie wielu ludziom szpital kojarzy się z czymś niemiłym. A ja potraktowałam go jak czas na relaks i odpoczynek od pracy. Co oczywiście nie oznacza, że grzecznie leżałam w łóżku. Zabrałam bowiem ze sobą przedmioty, które od dziecka są nieodłącznym przyjacielem :-)

Spakowałam książkę – ze skarbuchową dedykacją, która nie pozwala mi zapomnieć, że marzenia się spełniają.

Dedykacja

Gdyby czytanie książki z historią Prady mi się znudziło, miałam jeszcze dodatkowe zajęcie, które sprawia radość nie tylko mi, ale również innym – tym razem mojej chrześniaczce, Julii.

Torba pełna kłębków wełny

Gdy już dostałam swoje łózko, chciałam się poczuć jak w domu. Szafka nocna na rzeczy osobiste idealnie spełniła swoje zadanie.

Szpitalna szafka na wełnę

I tak mi mijał czas :-)

20140320_130738

Dzisiaj – pierwszy dzień po wyjściu ze szpitala, Skarbuch zabrał mnie na spacer, proponując randkę przy kawie. Chodziliśmy od knajpy do knajpy, szukając kameralnego miejsca na chwilę rozmowy. I tak trafiliśmy do kawiarni Cafe SoHo na Wronieckiej, gdzie skusiłam się na pysznego brownie z malinami i lodami oraz herbatkę z imbirem i miodem.

Obsługiwała nas bardzo miła dziewczyna, Monika, którą serdecznie pozdrawiam i przypominam o zaproszeniu na kawę do Atelier. Proszę nie zapomnieć o brownie :)

Moniko, dziękuję za miłe słowo i chociaż nie mogłam się śmiać, to serce mi się radowało. Niezła z Ciebie kusicielka – zamiast trzymać lekką dietę, ciągle marzę o tym ciachu.